ROZDZIAŁ Z NAJWIĘKSZĄ PRZYJEMNOŚCIĄ DEDYKUJĘ HANNIE <3
TO DLA CIEBIE PANTRO :**
piosenki do rozdziału
Pijąc kawę wyczekiwałam na Al. W końcu wbiegła zdyszana i zaczęła mnie przepraszać. Czyli to co zwykle. Przywitałyśmy się uściskiem i buziakiem w policzek. Alice poszła zamówić sobie kawę i chwilę później dołączyła do mnie. Gdy wypiłyśmy napój "bogów" udałyśmy się w stronę centrum handlowego, które było po drugiej stronie ulicy. Odwiedziłyśmy nasze ulubione sklepy i już po godzinie byłyśmy obładowane torbami. Ze wspaniałymi humorami ruszyłyśmy w stronę supermarketu (czyt. TESCO). Kupiłyśmy słodycze, lody i inne cudownie tuczące rzeczy. Zaplanowałyśmy sobie z Al, że dzisiejszą noc prześpi u mnie. Co to oznacza? NOC FILMOWA! Zazwyczaj kończy się ona, tym że budziłyśmy się o 5 rano głodne i ja musiałam zrobić coś do jedzenia, bo szanownej Alice nie chciało się ruszyć tego zaspanego, seksownego tyłeczka. Byłam wdzięczna wszystkim na świecie, że Al jest ode mnie starsza o rok i ma już prawko. Jeśli miałabym iść na pieszo z tymi wszystkimi torbami, to chyba zabiłabym się na miejscu. Moja "psiapsóła" otworzyła swoje cudeńko, jakim był czerwony Mustang.
Samochód moich marzeń! Ile ja bym dała za taki samochód. No cóż, jeszcze sobie poczekam... W aucie Al jedzie się "przebosko", Już po dziesięciu minutach byłyśmy pod moim domem. Obładowane zakupami ruszyłyśmy w stronę mojego przecudnego mieszkanka (w sumie to mojej mamy, ale who cares?). Gdy już wszystko było położone (w rozumieniu: rzucone, gdzie popadnie) na moim stoliku lub gdzieś indziej w moim pokoju usiadłyśmy na łóżku, a ja odpaliłam laptopa.
- To co oglądamy? - spytałam, chociaż chyba znałam już odpowiedź.
- Pranormal Activiti! Wszystkie części po kolei! - wykrzyknęła Al, a ja się roześmiałam - No co? - udała zdziwioną.
- Nie nic, po za tym, że oglądamy to za każdym razem, to nic.
Po obejrzeniu czterech części kleiły nam się oczy i nawet nie mogłam poprawnie wpisać nazwy filmu. Wyłączyłyśmy więc urządzenie, a wszystkie paczki po chipsach i różne inne papierki z rzuciłyśmy na podłogę. Rano się posprząta, pomyślałam i przykryłam się moją białą kołdrą w lilie. Powoli odwróciłam się w stronę dziewczyny leżącej obok.
- Wiesz Al...
- Hmm?
- ...ostatnio zaobserwował mnie na Twitterze jakiś koleś z megasławnego zespołu - wymamrotałam, a oczy same mi się zamknęły
- Hmm, to fajnie.. - powiedziała nie otwierając swoich ślicznych oczu. Po chwili obie odpłynęłyśmy do Krainy Snów i Jednorożców (KSiJ)
***
Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 11:14. Trzeba wstać i zrobić śniadanie, pomyślałam i wstałam zakładając moje ciepłe papcie. Alice nawet się nie poruszyła. Zeszłam do kuchni i przeczytałam już po raz tysięczny kartkę od mamy, że zostanie dłużej w pracy. Zrobiłam nam na śniadanie gofry z truskawkami.
- Dzień dobry - powiedziałam do różowowłosej dziewczyny przeciągającej się w drzwiach kuchni.
- Dobry, dobry - odpowiedziała siadając przy stoliku barowym. W błyskawicznym tempie zjadła swoje dwa gofry.
- Co dzisiaj robimy siostra? - spytałam grzebiącej w mojej lodówce Alice.
- Nie wiem... Chodźmy na zakupy - odpowiedziała z pączkiem w buzi.
- A potem?
- Do Starbucks'a - krzyknęłyśmy chórem i od razu się roześmiałyśmy.
- A potem może zadzwonimy do Simon'a? - zaproponowałam.
- OK. Mam nadzieję, że nie będzie zajęty - powiedziała Al robiąc dziwne ruchy brwiami.
- Nic nie sugeruj. To, że ma dziewczynę od dwóch dni niczego nie znaczy - wytknęłam - I tak rzuci ją w przeciągu tygodnia.
***
Po śniadaniu poszłyśmy się ogarnąć i ruszyłyśmy na miasto. Dojechałyśmy tam Mustangiem Ali, który przyciągał spojrzenia dużej ilości bardzo atrakcyjnych mężczyzn. Nie, żeby coś, ale w przyszłości też muszę mieć Mustanga (if you know what i mean XD).
Zaparkowałyśmy w garażu podziemnym i poszłyśmy w stronę naszych ulubionych sklepów. Z każdego z nich wychodziłyśmy z co najmniej jedną torbą. Po udanych i trochę dziwnych zakupach poszłyśmy na podbój Starbucks'a. Zamówiłyśmy to co zwykle i czekałyśmy, aż kelner przyniesie nasze kawy. W pewnej chwili przed kawiarnią zrobił się wielki ruch. Trochę nas to zdziwiło, bo popularne osoby wolą przebywać w centrum handlowym bliżej centrum miasta. Stwierdziłyśmy, że zignorujemy ten rozgardiasz. Nagle Alice znieruchomiała i poruszając ustami przekazała mi żebym się odwróciła. Zrobiłam to o co mnie poprosiła i od razu tego pożałowałam. W drzwiach stał ON - człowiek przez, którego nie mogę zasnąć. On też mnie zauważył. Zaczął iść w stronę mojego stolika. Z każdym jego krokiem co raz bardziej kuliłam sie na krześle, ale to przecież ja - nic nigdy nie idzie po mojej myśli. Usłyszałam jego zachrypnięty głos wypowiadający: "Witaj Charlotte" i od razu cicho przeklęłam. Dlaczego on musi używać mojego pełnego imienia? Przełknęłam ślinę.
- Cześć - odpowiedziałam.
Al patrzyła na mnie oczami wielkimi jak spodki od filiżanek i wydukała: "To wy się znacie?" Przytaknęłam, bo co miałam zrobić? Powiedzieć jej, że to tylko głupi sen, z którego zaraz się obudzi? To nie w moim stylu, więc siedziałam cicho.
_____________________________
Cześć Wam kochani :)
Tu Kinga (Caroline jeśli jeszcze nie załapaliście XD)
Mam nadzieję, że dobrze dobrałam piosenki do rozdziału
Jak pewnie zauważyliście, ten rozdział jest "ciut" dłuższy od poprzedniego XD
rozdział miał się pojawić wcześniej, a nawet wczoraj wieczorem, ale jestem w połowie chora, a rozdział się długo przepisuje, więc...
ale jest :D
czytasz = komentujesz, to bardzo motywuje :)