wtorek, 23 grudnia 2014

NIESPODZIANKA :***

Mam tu dla Was mały świąteczny prezent, jest całkowicie mojego autorstwa. Na początek uprzedzam iż wiek i miejsce zamieszkania lub wychowywania (czy jakkolwiek inaczej) się bohaterów mogą się różnić od realiów. 
Mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam.
Caroline W.

Imagin/One shot z Niall'em Horanem.

Otworzyłam lekko oczy i usiadłam na łóżku. Jutro gwiazdka, pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie.
- [T.I.] chodź na śniadanie! - usłyszałam wołanie mojej mamy. Szybko wyskoczyłam z ciepłej pościeli. Zbiegłam po schodach do kuchni, gdzie moja rodzicielka nuciła kolędy. Postawiła przede mną talerz pełen naleśników z Nutellą. Zjadłam wszystko w błyskawicznym tempie i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Zostawiłam rozpuszczone włosy, ubrałam długi szary sweter i czarne leginsy. Postanowiłam wziąć aparat i pójść na spacer, bo pogoda jest nieziemska. Biały puch w blasku zimowego słońca. Pogoda, której nie spodziewałbyś się ujrzeć w Londynie.
***
Gdy zaczęło sie lekko ściemniać postanowiłam wrócić do domu. Szczęśliwa, że udało mi się zrobić tyle świetnych zdjęć. Jak tylko wszystkie zdjęcia przegrały się na komputer wybrałam kilka i postanowiłam wysłać do Niall'a. Tak, tego Niall'a Horana. Wychowaliśmy się na tym samym podwórku. Rozumiemy się bez słów. Blondyn wyjechał z zespołem w półroczną trasę, która kończy się dopiero w lutym i niestety chłopaka nie będzie na święta, co sprawia, że moje serce wylewa morze łez. Na szczęście jego kariera nigdy nie była przeszkodą dla naszej przyjaźni. Rozmawiamy godzinami przez telefon albo Skype.
Tak naprawdę już jako nastolatka zakochałam się w chłopaku. Im więcej czasu mijało, tym bardziej moje uczucie do Niall'a rosło. Nigdy mu o tym nie powiedziałam, bo wiedziałam, że to może zniszczyć naszą przyjaźń. Gdybym go przez to straciła mój świat rozpadłby się na maleńkie kawałeczki.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi, odwróciłam się od komputera i w progu ujrzałam moją najlepszą przyjaciółkę.
- [I.T.N.P.]!! - wykrzyknęłam mocno ją obejmując - Co ty tu robisz?
- Chciałam się pożegnać, przecież wieczorem wyjeżdżam do ciotki - zachichotała.
- Oh, rzeczywiście, zapomniałam - uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
***
następnego dnia po południu
Powoli szykowałam z mamą kolację. Była dzisiaj jakaś taka tajemnicza, a gdy spytałam czy coś się stało to zbywała mnie mówiąc: "Jestem po prostu szczęśliwa, że spędzimy te święta razem". Owszem taty nie było w zeszłym roku na święta, bo odwołali wszystkie loty do kraju z powodu śnieżycy. Jednak czułam, że nie to jest powodem jej zachowania. Tylko co? 
Nim się obejrzałam staliśmy już przy wigilijnym stole dzieląc się opłatkiem i składając życzenia. Już, już mieliśmy siadać do kolacji, gdy ktoś zadzwonił do drzwi.
- Ja otworzę - powiedziałam i podreptałam do holu. Otworzyłam drzwi i pierwsze co ujrzałam to dziwnie znajome białe adidasy. Mój wzrok powędrował w górę, a moim oczom ukazała się wiecznie rozczochrana fryzura i szeroki, niebiański uśmiech Horana. Niall, co on tu robi?! Rzuciłam się na niego mocno go przytulając, był tym zaskoczony, bo lekko się zachwiał, ale zaraz również mnie objął. Pachniał wodą po goleniu o moim Niall'em.
- Niall, co ty tu robisz? - spytałam zaskoczona jego obecnością, ale i niewiarygodnie szczęśliwa.
- Tak bardzo chciałem te święta spędzić z tobą [T.I.] - puścił mnie i weszliśmy do domu.
- Dzień dobry państwu i wesołych świąt! - Niall przywitał się z moimi rodzicami. Oni wiedzieli, że przyjedzie, tylko nie chcieli mi nic powiedzieć. Chociaż, jakby pomyśleć to nie miałam im tego za złe. To chyba najlepszy prezent jaki mógł mi się przytrafić.
***
- Na pewno nie idziecie z nami? - spytała moja mama już chyba po raz dwudziesty. Wychodziła z tatą na pasterkę. W sumie, poszłabym z nimi, ale nie chciałam zostawić Niall'a, był zmęczony po podróży.
- Nie mamo, idźcie już - tylko przewróciła oczami i posłała mi słodki uśmiech. Gdy w końcu wyszli Horan usiadł bliżej mnie na kanapie. Moje serce momentalnie zaczęło szybciej bić. Blondyn złapał mój podbródek tak, abym na niego spojrzała. W jego oczach, koloru oceanu w pełnym słońcu, czaiła się niepewność.
- Po pierwsze, chciałbym cię przeprosić za to, że mnie tyle przy tobie nie było - urwał i spojrzał mi głęboko w oczy, zadrżałam
- No co ty, daj spokój...
- Ciii... daj mi skończyć, proszę - przyłożył palec do moich ust.
- Już tak dawno chciałem ci to powiedzieć, ale byłem tchórzem. Bałem się, że wszystko zepsuję, ale teraz jestem tego pewien, jak nigdy wcześniej - chwycił w swoje ciepłe dłonie moje palce i pogładził po kostkach.
- Kocham cię [T.I.]
Niewiele myśląc włożyłam palce w jego włosy i przyciągnęłam do siebie. Pocalowałam go lekko, by zaskoczony, ale odwzajemnił pocałunek i go pogłębił. Rozchyliłam leciutko usta, co chłopak szybko wykorzystał i teraz nasze języki walczyły o dominację. Niall również włożył swoje ręce w moje włosy i przyciągnął jeszcze bliżej, co było już praktycznie niemożliwe. 
- Ja też.. cię kocham... - wyszeptałam pomiędzy pocałunkami. Poczułam jak na wargach chłopaka pojawił się mały uśmiech. Tak, Niall, kocham cię od bardzo dawna, ale nie miałam odwagi ci tego powiedzieć. Dziękuję, że zrobiłeś to za mnie.


THE END



_______________________________

Chciałybyśmy z Avalon Wam wszystkim życzyć wesołych, radosnych, ciepłych, ale mroźnych, rodzinnych, sycących, pachnących, kolorowych, długich Świąt Bożego Narodzenia. Duuuuużo prezentów, śniegu na bałwana, cudownych chwil z najbliższymi. I żeby spełniły się Wasze najskrytsze marzenia.
Kochamy i do następnego rozdziału (za 2-3 komentarze)


przeczytałeś = komentujesz, to bardzo motywuje

piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 7

Wiem, że rozdział miał być już dawno, ale... (reszta w notce)


Obudził mnie zapach tostów. Przeciągnęłam się leniwie i poszłam wykonać poranną toaletę. Zaczęłam schodzić po schodach. Z kuchni dobiegł mnie chichot Al. Stanęłam w drzwiach do kuchni i ujrzałam Alice siedzącą na blacie i obściskującą się z jakimś mulatem. Ta to zawsze coś wykombinuje.
- Yhym. Przepraszam, że przeszkadzam, ale jesteście w moim domu i trochę nie wypada obściskiwać się na blacie na którym ja i moja mama zjadamy śniadanie.
Gdy tylko mnie usłyszeli machinalnie odskoczyli od siebie. Zaczęłam się z nich śmiać. Niby dorośli, a zachowują się jak nastolatki, którym buzują hormony.
- Lepiej idźcie na kanapę - podpowiedziałam uśmiechnięta - Ja biorę tosta i już wam nie przeszkadzam.
Posmarowałam tosty dżemem i wsadziłam jednego do buzi. Wychodząc zauważyłam zażenowanie na twarzach moich małych, gruchających gołąbków. W drodze do mojego pokoju zjadłam śniadanie. Stanęłam przed szafą i nie wiedziałam co na siebie włożyć. *też tak macie? XD* W końcu wybrałam dżinsowe, jasne ogrodniczki i krótki top. Na stopy wsunęłam białe espadryle w etniczne wzory. Ze względu na to, że nie lubię przeszkadzać innym weszłam na Twitter'a. Zaobserwował mnie jakiś Niall Horan. Słooodko. Wracając do mojego realistycznego życia, to nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Po przemyśleniu wszystkich za i przeciw postanowiłam, że ruszę moje cztery litery i pójdę sprawdzić jak się mają moje zakochańce. Zbiegłam po schodach przeskakując po dwa stopnie i wpadłam do kuchni. O dziwo przy blacie siedziała sama Al.
- Co tam siostro? Jak tam twój kochaś? - spytałam sugestywnie poruszając brwiami.
- Zaprosił nas do swojego domu na noc filmową - zrobiła minę szczeniaczka. Już wiedziałam na co się zanosi. - Proszę pójdź ze mną. Sama będę się czuła nieswojo.
"Tak na pewno będziesz się czuła nieswojo - pomyślałam - Chyba nie mówisz o sobie".
- No dobra, ale następnym razem pójdziesz ze mną na koncert Arctic Monkeys - postawiłam warunek.
- No okeeey, zgadzam się - odpowiedziała z małym ociąganiem - Ale chcę zatyczki do uszu gratis.
- Zgoda.
Uścisnęłyśmy sobie dłonie i zajęłyśmy się sprzątaniem po śniadaniu. Włączyłam radio i usłyszałyśmy pierwsze takty "Teenage Dirtbag". Szczerze to strasznie wpada w ucho. Al szalała po całej kuchni. Drugi refren śpiewałyśmy razem do drewnianych łyżek oparte o siebie plecami. Po piosence byłyśmy zmęczone, więc rzuciłyśmy się na kanapę.
- To której mamy u niego być? - spytałam.
- Przyjedzie po nas o 20. Będą u niego też jego koledzy z zespołu. I'm so exciting! Do 20 zostało nam jeszcze 8 godzin. Musimy się przygotować!!

_________________________________________

... ale Avalon nie ma internetu, bo...bo tak *fejspelm*
ja natomiast się przeprowadzałam i dopiero od wczoraj wieczorem mam neta.
Bardzo przepraszam za opóźnienie w imieniu swoim i Avalon, a jutro lub w niedzielę, będzie dla Was mała niespodzianka...
hoł hoł hoł <3


przeczytałeś = komentujesz, to bardzo motywuje :)

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 6 częśc 2. :)

Uwaga! Na wstępie chciałabym powiedzieć, że razem z Kingą nakładamy limit komentarzy. Niestety, ale zostałyśmy do tego zmuszone :))

Rozdział dedykuje Hani <3 (mam nadzieję, że ci się spodoba)

- Dobra, a teraz przejdźmy do tych lepszych wiadomości.- powiedziałam z bananem na twarzy (bądź ryjcu :)) )*właśnie mam banana w torebce. Czy to trochę nie dziwne?? xD*- więc jakaś babka zaproponowała mi pracę w modelingu.
- Cooo? Czemu mi od razu nie powiedziałaś?
- Nie było okazji. A teraz pewnie najlepsza wiadomość dla ciebie. Otóż to, twój ulubiony zespół będzie projektować ubrania.
- Cooo? Ja się chyba zabije! Ja, ja muszę mieć ich wszystkie projekty!- krzyczała podekscytowana. Wiedziałam, że tak zareaguje. Gdy popcorn był już gotowy ruszyłyśmy na tajną misję *ciii... nie mówcie nikomu...* podboju telewizora. Kłóciłyśmy się który film obejrzeć, ale i tak wyszło to co zawsze. Włączyłam "Listy do Julii". W połowie filmu Al rzewnie wylewała łzy i smarkała mi koło ucha. Uwielbiam ten film, ale żeby aż tak płakać to nie. Z naszej trójki to ja jestem ta mniej uczuciowa. Zawsze dziwiło mnie to, że Simon też ryczy na "Listach", a ja zazwyczaj wpieprzam popcorn i się z nich śmieję. Tak bardzo ja. Gdy film dobiegł końca *fuck yeah!* zaproponowałam Al, żeby została. Jak zwykle się zgodziła i czym prędzej popędziła w stronę łazienki. Czyli dzień jak co dzień. Gdy *nareszcie! dziękuję ci kochany kolesiu tam na górze!* wyszła z łazienki ja ją zajęłam. Szybko się wykąpałam i przebrałam w pidżamę. Wskoczyłam na łóżko i chwyciłam mój telefon. Sprawdziłam twitter'a. Nic ciekawego. Jak zawsze zresztą. Położyłam się koło prawie śpiącej Al i przymknęłam powieki. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy morfeusza. 

Następny rozdział = 3 komentarze :))

poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 6 :)))) cz.I

Odkąd pamiętam lubiłam tamtędy przechodzić. Czasami widywałam pracujące modelki. Moim małym marzeniem jest bycie modelką. Trochę głupie marzenie no, ale cóż. Każdy ma inne gusta. Dalej spacerowałam ulicą, gdy zaczepiła mnie jakaś kobieta. Hmmm... Była taka... poważna i nazbyt formalna, ale miała styl *nie to co stylówa xD*
- O co chodzi?- zapytałam niepewnie.
-Jesteś zainteresowana pracą w modelingu?
Moja pierwsza reakcja- taa, pewnie jestem w ukrytej kamerze i zaraz wyskoczy jakiś facet przebrany za klauna i jebnie mnie tortem. Cóż, jednak nic się takiego nie stało. Bo w sumie to chciałabym oberwać tortem xD...
- Na czym miałaby polegać moja praca?- zadałam pytanie *podkreślam bardzo profesjonalnie*
- Kilka sesji, kilka godzin nauki i na końcu pokaz nowej kolekcji.  Specjalnie do tego pokazu szukam takich dziewczyn jak ty. Jesteś niezwykła w swojej zwyczajności. Przyciągasz wszystkie spojrzenia.- podała mi swoją wizytówkę- Namyśl się i do mnie zadzwoń. Daję ci czas do dwóch tygodni. Do zobaczenia.- powiedziała i odeszła zanim zdążyłam się odezwać. Podążyłam w stronę domu przetwarzając to co usłyszałam. Moje marzenie właśnie mają się spełnić. Zaczęłam radośni podskakiwać. Napisałam do Al, żeby przyszła do mnie wieczorem. Mam nadzieję, że się ucieszy. Z wielgaśnym bananem na moim ślicznym pyszczku weszłam do domu. Przeskakując po dwa stopnie dotarłam do swojego pokoju. Przebrałam się w czarne legginsy i szarą, za dużą bluzę. Na nogi wsunęłam moje ulubione papucie. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kakao oraz makaron z kurczakiem w sosie serowym. *tak jestem głodna xD* Usiadłam na sofie z gorącym posiłkiem na kolanach i włączyłam telewizor. Jak zwykle nic nie było w telewizji. Skakałam po kanałach, aż trafiłam na wiadomości dla nastolatek *po co to komu?* Dowiedziałam się, że Rihanna pozowała nago *ciekawe dlaczego mnie to nie zdziwiło xD*, Ed Sheeran w listopadzie wyda nową płytę, a One Direction tworzą własną kolekcję ubrań. Byłam zaskoczona, ale jak już mają perfumy to dlaczego nie ciuchy? Al pewnie będzie wniebowzięta. Już widzę jej świecące się oczy i darcie ryja, że musi mieć wszystkie ich ciuchy xD. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.

Od Al xx:
Będę u ciebie za 30 min. xx

Do Al xx:
Okay. xx

Od Al xx:
Okay. xx

Nie mogłam się powstrzymać i odpisałam.

Do Al xx:
Omg. Stop flirting with me. xx

Gdy Alice przyszła przywitałyśmy się buziakiem w policzek i poszłyśmy do kuchni zrobić popcorn. W między czasie usiadłyśmy przy blacie kuchennym i piłyśmy naszą ulubioną herbatę z seven o'clock.
- Muszę ci coś powiedzieć.- powiedziałam tak, tak, tak *wyczuj głębię* tajemniczo xD- mam dwie wiadomości. Jedna dobra, a druga jeszcze lepsza. Dobra mam trzy. Trzecia jest najgorsza.
- Dobra zacznij od najgorszej.
- Nasz ulubiony błyszczyk został wycofany z produkcji *smuteczek*
Usłyszałam tylko głośny ton niedowierzania.
- Cooo?!!
- Dobra, a teraz przejdźmy do tych lepszych wiadomości.- powiedziałam...


To be continued...

czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 5

Gdy dotarłam do domu było już ciemno. Zjadłam kolację i wzięłam dłuuuuugą kąpiel. Kiedy wyszłam z wanny ubrałam się w piżamę i rzuciłam się na łóżko. Chwyciłam mojego laptopa i weszłam kolejno na facebook'a i twitter'a, a potem zaczęłam oglądać film, który nakazała mi obejrzeć Al: "This is us" o zespole One Direction. Podczas oglądania tego filmu uśmiałam się jak nigdy. Dzięki niemu mogłam lepiej poznać chłopaków i w końcu *o zgrozo* nauczyłam się, który to Louis, a który to Liam. 

***
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju przez niezasłonięte okno. Dlaczego ja go nigdy nie zasłaniam? Przetarłam oczy i poszłam otworzyć drzwi od balkonu. Zeszłam na dół i jak co dzień przeczytałam wiadomość od mamy. Zrobiłam sobie śniadanie, w którego skład wchodziły tosty z dżemem, sok pomarańczowy, jabłko i kawa. Jadłam je na tarasie. Było dzisiaj wyjątkowo ciepło. Po przepysznym śniadaniu w podskokach ruszyłam do mojego pokoju. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam się w czarne, krótkie spodenki, białą koszulkę na ramiączkach z logiem Ramones, białe krótkie Converse i wianek ze sztucznych stokrotek. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Stanęłam na środku pokoju i stwierdziłam, że nie mam co robić. Zeszłam do salonu i włączyłam jakąś stację dla nastolatek.Akurat leciał jakiś program, gdzie różowa landryna przeprowadzała wywiad z jakimś zespołem. Oczywiście tym zespołem było One Direction. Po tym jakże interesującym wywiadzie wzięłam torbę, schowałam do niej telefon i portfel. Zamknęłam dom i poszłam w stronę mojego ukochanego Starbucks'a. Gdy dotarłam na miejsce zamówiłam to co zwykle i usiadłam przy stoliku koło okna. Rozkoszowałam się moją kawą, kiedy usłyszałam, że ktoś mnie woła.Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętą Al. Przywitałyśmy się buziakiem w policzek. Poszła coś sobie zamówić  dołączyła do mnie. Zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim. Wymieniłyśmy się najświeższymi plotkami. Trochę dziwiło mnie jej zachowanie. Była jakby nieobecna. Cały czas spoglądała w stronę okna. Musiałam 10 razy powtarzać jej jedno zdanie, by do niej dotarło to, co mówię!!! W końcu się poddałam. Opcje były dwie, no dobra trzy:
a) ktoś umarł
b) się biedna zakochała     albo
c) dobra, nie ma c, ale to tak fajnie brzmi xD
Więc jak prawdziwa przyjaciółka spytałam się tej niedojdy o co chodzi. Oczywiście się zarumieniła. Głupia. Westchnęłam przeciągle i powiedziałam- Tylko nie punkt b.
Ona tylko pokiwała głową. Normalna przyjaciółka cieszyłaby się, ale nie ja xD. Ja normalna nie jestem.
-Kim jest ten nieszczęśnik?-podpytałam ją, obojętnie mieszając swoją kawę.
-Więc...-nie, nie, Nie, NIE. Zaczęła przeciągać odpowiedź. To bardzo źle. Bardzo, bardzo.- znasz go.Jest ciemnej karnacji. No i jest mega słodki i seksowny- poruszyła sugestywnie brwiami i oblizała usta. Wybuchłam śmiechem. Al po chwili do mnie dołączyła. No cóż. Wszyscy w kawiarni zaczęli się na nas dziwnie patrzeć. Olałyśmy to jak zawsze. YOLO! Miałam za mało informacji, by ogarnąć osobę do której moja kochana siostra żywi tak wielkie uczucie. Czasami jej nie ogarniam. Dwa dni temu stwierdziła, że weźmie ślub z Zack'iem Efron'em, bo jest mega sexi, a teraz? Znów szykuje się na łowy. Oj, to niedobrze. Bardzo, ale to bardzo niedobrze. Stwierdziłam, że za często używam słów "nie" i "dobrze". To bardzo niedobrze.
Wracając do mojego jakże interesującego życia- upiłam łyk kawy xD. Usłyszałam dobrze mi znany dzwonek*czasem mi się śni po nocach, ale to szczegół*- "Happily".
Gdy Al spojrzała na ekran swojego iPhon'a od razu się uśmiechnęła i zarumieniła. Chciała odebrać, ale ja byłam szybsza. Zabrałam jej telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Zayn Malik. Oooo jak słodko. Odebrałam obserwowana przez oczy Al, które, no cóż pozytywnie nastawione nie były. Usłyszałam zachrypnięty głos Zayn'a- Cześć piękna.
Zachichotałam.
-Cześć ogierze.- odrzekłam uwodzicielsko- Czy to w twoim płaskim tyłeczku jest zakochana moja przyjaciółka?
Pierwsze co usłyszałam to krzyk zaprzeczenia i słowa- Mój seksowny tyłeczek wcale nie jest płaski. On jest puszysty i bardzo jędrny.
Wybuchłam śmiechem i oddałam telefon prawowitej właścicielce, która ładnie mówiąc, wyglądała jak dojrzały buraczek na polu. Al nieśmiało przywitała się z chłopakiem i zaczęła z nim rozmawiać. Chyba o koncercie, ale pewna nie jestem. Zapłaciłam za swoją kawę i pożegnałam się z nadal gadającą przez telefon Al. Wyszłam z kawiarni i udałam się w stronę dzielnicy projektantów.  



~~czytasz= komentujesz    to bardzo motywuje :))))

Rozdział z baaaaaaardzo dużym opóźnieniem, ale jest :)))
Jutro pojawi się kolejny, już 6. rozdział. :)

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 4

*z perspektywy Harry'ego*

Ona była inna. Nie rzucała mi się na szyję tak jak te wszystkie dziewczyny, choć nie powiem, lubię to. Ona zachowywała się tak, jakby w ogóle nie wiedziała kim jestem.
Zrobiło się nieco niezręcznie. Podrapałem się po karku.
- Mogę się przysiąść? - spytałem wskazując na wolne krzesło. Obie skinęły lekko głowami przez co na moich ustach pojawił sie mały uśmiech.
- Ty jesteś ten Harry? Harry Styles? - spojrzałem na dziewczynę z różowymi włosami.
- Tak, to właśnie ja - powiedziałem puszczając do niej oko, zarumieniła się lekko.
- Wow, jestem Alice, ale mów mi Al. Charlie, dlaczego nic mi nie mówiłaś, że znasz członka sławnego na cały świat boysbandu?!
- Po pierwsze, to mówiłam ci wczoraj w nocy, a po drugie, nie wiedziałam, że Harry jest w zespole. I to tak sławnym - wyrzuciła ręce do góry, a ja zacząłem się śmiać.
- A tobie co tak wesoło? - spytał blondyn zabierając krzesło od sąsiedniego stolika i dosiadając się do nas.
- Dziewczyny to Niall, Niall to Charlie i Al - przedstawiłem ich sobie.
- Stary, Charlie nie wie, a przynajmniej do tej pory nie wiedziała o istnieniu naszego zespołu - powiedziałem, a Nialler wypluł na mnie napój, który miał w ustach.
- Fuuuj - dziewczyny zaśmiały się razem.
- Naprawdę? Przecież to w tych czasach niemożliwe.
- No, niestety. Nic nie wiem o waszym zespole. Sorki chłopaki. Jaką w ogóle macie nazwę?
- One Direction! - wypaliła Al - sorki - uśmiechnęła się niewinnie.


*z perspektywy Charlie*

- Więc jest was pięcioro. Liam, ty i Niall, Louis i yy... Zack?
- Zayn, ale spokojnie, nie obrazi się jeśli tak do niego powiesz. Jedynie rzuci w ciebie nożem - powiedział do mnie blondyn wyszczerzając zęby w szerokim uśmiechu. Jest słodki.
- Okey, to ja może w ogóle nie będę z nim rozmawiać -puszczam oczko do Alice. Podczas naszej, jakże zażartej dyskusji przyjaciółka wyznała mi, że właśnie Zayn, czy jak mu tam, najbardziej jej się podoba.
- Hm, więc zajęliście trzecie miejsce w X Factory, ale wytwórnia i tak dała wam szansę i podpisali z wami kontrakt?
- Tsa a teraz jesteśmy zespołem już czwarty rok i właśnie jesteśmy w światowej trasie koncertowej i mamy tydzień wolnego - powiedział Harry i napił się swojej kawy.
- W LA nie ma nic ciekawego moim zdaniem, chciałabym pojechać do Londynu.
- Ha, moim zdaniem Londyn to nudne miasto - lokaty puścił do mnie oko. Zarumieniłam się. Mam tylko nadzieję, że nikt tego nie zauważył.
- Al, powinnyśmy już iść - powiedziałam i wstałam patrząc na przyjaciółkę. 
- Okeey - odpowiedziała z ociąganiem i pożegnała się z chłopcami, ja zrobiłam to samo. I już po kilku minutach siedziałyśmy w czerwonym samochodzie.

***
 Z Simon'em miałyśmy spotkać się koło kawiarni "Honey & roses" za dokładnie pięć minut. Gdy dotarłyśmy na miejsce brązowowłosy już na nas czekał. Przywitaliśmy się "miśkiem" i weszliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy po ciastku i kawie (tak znowu kawa xd).
- Więc... Co słychać u moich najwspanialszych przyjaciółek? - spytał z bananem na ryjcu. 
- Wiesz, to co zawsze. Byłyśmy na zakupach, byłyśmy na kawie, mega sławni i w dodatku przystojni chłopcy z pewnego boysbandu rozmawiali z nami podczas gdy my piłyśmy kawę, w końcu pozbyłam się pająka z mojej łazienki...
- Czekaj. CO? - przerwał mi ze zdezorientowaną miną.
- Ale, co, Co? - odparła Al.
- Z jakiego boysbandu? - sprostował.
- Nigdy nie zgadniesz - obwieściła podekscytowana - z One Direction! - pisnęła, aż obejrzeli się na nas inni klienci kawiarni.
- Alice, czy ty sobie ze mnie jaja robisz? - powiedział groźnie - Czemu do mnie nie zadzwoniłaś ty chytra jędzo? Też chciałbym ich poznać - dodał z uśmiechem.
- Ano, bo... późno już wiecie, muszę iść, więc ten tego Adios Muczaczos! - powiedziała i tyle ją widzieli. Simon też musiał już się zbierać, więc zapłaciliśmy za nasze zamówienia i poszliśmy każde w swoją stronę.


**************************
Hej tu Kinga, przepraszam, że rozdział z opóźnieniem, ale nie miałam możliwości
dodać go wcześniej. W sumie miała go dodać Iza, ale ona nie ma dostępu do bloggera,
czy coś takiego. Jeszcze raz przepraszam.
Ale wszyscy jesteśmy ludźmi :))


przeczytałeś rozdział = komentujesz :)

sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 3

ROZDZIAŁ Z NAJWIĘKSZĄ PRZYJEMNOŚCIĄ DEDYKUJĘ HANNIE <3
TO DLA CIEBIE PANTRO :**

piosenki do rozdziału


Pijąc kawę wyczekiwałam na Al. W końcu wbiegła zdyszana i zaczęła mnie przepraszać. Czyli to co zwykle. Przywitałyśmy się uściskiem i buziakiem w policzek. Alice poszła zamówić sobie kawę i chwilę później dołączyła do mnie. Gdy wypiłyśmy napój "bogów" udałyśmy się w stronę centrum handlowego, które było po drugiej stronie ulicy. Odwiedziłyśmy nasze ulubione sklepy i już po godzinie byłyśmy obładowane torbami. Ze wspaniałymi humorami ruszyłyśmy w stronę supermarketu (czyt. TESCO). Kupiłyśmy słodycze, lody i inne cudownie tuczące rzeczy. Zaplanowałyśmy sobie z Al, że dzisiejszą noc prześpi u mnie. Co to oznacza? NOC FILMOWA! Zazwyczaj kończy się ona, tym że budziłyśmy się o 5 rano głodne i ja musiałam zrobić coś do jedzenia, bo szanownej Alice nie chciało się ruszyć tego zaspanego, seksownego tyłeczka. Byłam wdzięczna wszystkim na świecie, że Al jest ode mnie starsza o rok i ma już prawko. Jeśli miałabym iść na pieszo z tymi wszystkimi torbami, to chyba zabiłabym się na miejscu. Moja "psiapsóła" otworzyła swoje cudeńko, jakim był czerwony Mustang.



Samochód moich marzeń! Ile ja bym dała za taki samochód. No cóż, jeszcze sobie poczekam... W aucie Al jedzie się "przebosko", Już po dziesięciu minutach byłyśmy pod moim domem. Obładowane zakupami ruszyłyśmy w stronę mojego przecudnego mieszkanka (w sumie to mojej mamy, ale who cares?). Gdy już wszystko było położone (w rozumieniu: rzucone, gdzie popadnie) na moim stoliku lub gdzieś indziej w moim pokoju usiadłyśmy na łóżku, a ja odpaliłam laptopa.
- To co oglądamy? - spytałam, chociaż chyba znałam już odpowiedź.
- Pranormal Activiti! Wszystkie części po kolei! - wykrzyknęła Al, a ja się roześmiałam - No co? - udała zdziwioną.
- Nie nic, po za tym, że oglądamy to za każdym razem, to nic.
Po obejrzeniu czterech części kleiły nam się oczy i nawet nie mogłam poprawnie wpisać nazwy filmu. Wyłączyłyśmy więc urządzenie, a wszystkie paczki po chipsach i różne inne papierki z rzuciłyśmy na podłogę. Rano się posprząta, pomyślałam i przykryłam się moją białą kołdrą w lilie. Powoli odwróciłam się w stronę dziewczyny leżącej obok.
- Wiesz Al...
- Hmm?
- ...ostatnio zaobserwował mnie na Twitterze jakiś koleś z megasławnego zespołu - wymamrotałam, a oczy same mi się zamknęły
- Hmm, to fajnie.. - powiedziała nie otwierając swoich ślicznych oczu. Po chwili obie odpłynęłyśmy do Krainy Snów i Jednorożców (KSiJ)
***
Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 11:14. Trzeba wstać i zrobić śniadanie, pomyślałam i wstałam zakładając moje ciepłe papcie. Alice nawet się nie poruszyła. Zeszłam do kuchni i przeczytałam już po raz tysięczny kartkę od mamy, że zostanie dłużej w pracy. Zrobiłam nam na śniadanie gofry z truskawkami.
- Dzień dobry - powiedziałam do różowowłosej dziewczyny przeciągającej się w drzwiach kuchni.
- Dobry, dobry - odpowiedziała siadając przy stoliku barowym. W błyskawicznym tempie zjadła swoje dwa gofry.
- Co dzisiaj robimy siostra? - spytałam grzebiącej w mojej lodówce Alice.
- Nie wiem... Chodźmy na zakupy - odpowiedziała z pączkiem w buzi.
- A potem?
- Do Starbucks'a - krzyknęłyśmy chórem i od razu się roześmiałyśmy.
- A potem może zadzwonimy do Simon'a? - zaproponowałam.
- OK. Mam nadzieję, że nie będzie zajęty - powiedziała Al robiąc dziwne ruchy brwiami.
- Nic nie sugeruj. To, że ma dziewczynę od dwóch dni niczego nie znaczy - wytknęłam - I tak rzuci ją w przeciągu tygodnia.
***
Po śniadaniu poszłyśmy się ogarnąć i ruszyłyśmy na miasto. Dojechałyśmy tam Mustangiem Ali, który przyciągał spojrzenia dużej ilości bardzo atrakcyjnych mężczyzn. Nie, żeby coś, ale w przyszłości też muszę mieć Mustanga (if you know what i mean XD).
Zaparkowałyśmy w garażu podziemnym i poszłyśmy w stronę naszych ulubionych sklepów. Z każdego z nich wychodziłyśmy z co najmniej jedną torbą. Po udanych i trochę dziwnych zakupach poszłyśmy na podbój Starbucks'a. Zamówiłyśmy to co zwykle i czekałyśmy, aż kelner przyniesie nasze kawy. W pewnej chwili przed kawiarnią zrobił się wielki ruch. Trochę nas to zdziwiło, bo popularne osoby wolą przebywać w centrum handlowym bliżej centrum miasta. Stwierdziłyśmy, że zignorujemy ten rozgardiasz. Nagle Alice znieruchomiała i poruszając ustami przekazała mi żebym się odwróciła. Zrobiłam to o co mnie poprosiła i od razu tego pożałowałam. W drzwiach stał ON - człowiek przez, którego  nie mogę zasnąć. On też mnie zauważył. Zaczął iść w stronę mojego stolika. Z każdym jego krokiem co raz bardziej kuliłam sie na krześle, ale to przecież ja - nic nigdy nie idzie po mojej myśli. Usłyszałam jego zachrypnięty głos wypowiadający: "Witaj Charlotte" i od razu cicho przeklęłam. Dlaczego on musi używać mojego pełnego imienia? Przełknęłam ślinę.
- Cześć - odpowiedziałam.
Al patrzyła na mnie oczami wielkimi jak spodki od filiżanek i wydukała: "To wy się znacie?" Przytaknęłam, bo co miałam zrobić? Powiedzieć jej, że to tylko głupi sen, z którego zaraz się obudzi? To nie w moim stylu, więc siedziałam cicho.




_____________________________
Cześć Wam kochani :)
Tu Kinga (Caroline jeśli jeszcze nie załapaliście XD)
Mam nadzieję, że dobrze  dobrałam piosenki do rozdziału
Jak pewnie zauważyliście, ten rozdział jest "ciut" dłuższy od poprzedniego XD
rozdział miał się pojawić wcześniej, a nawet wczoraj wieczorem, ale jestem w połowie chora, a rozdział się długo przepisuje, więc...
ale jest :D


czytasz = komentujesz, to bardzo motywuje :)

piątek, 24 października 2014

Rozdział 2

Pewnie większość z was myśli, że właśnie w tym rozdziale pojawi się TA scena xD bo czerwona czcionka xD jednak muszę was rozczarować :D czerwona czcionka pojawiła się ponieważ chciałabym ten rozdział zadedykować Księżniczce Cecylce :)

 Piosenka do rozdziału:
Arctic Monkeys-Old Yellow Bricks ♥


*****
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju przez niezasłonięte okno. Przeciągnęłam się i ruszyłam w stronę łazienki. Wykonałam poranną toaletę, zrobiłam makijaż i ubrałam się w to:

Powoli zeszłam po dębowych schodach do kuchni. Cisza. Znaczyło to, że mama jest w pracy. w powietrzu unosiła się jeszcze woń jej ulubionej kawy. Podeszłam do lodówki, wisiała na niej karteczka zaadresowana do mnie:

Charlie!
Zostaję dziś jeszcze na nocnej zmianie, masz na stole pieniądze.
Kocham Mama ♥


Eh...Czyli nic nowego. Odkąd pamiętam, mama bardziej interesowała się pracą i karierą niż mną. Nie czułam się z tym najlepiej, ale cóż, takie jest życie. Nie zawsze jest kolorowo.
Gdy miałam 10 lat zginął mój ojciec. Kochałam go mimo to jaki był. Tata bardzo długo szukał pracy, ale bez powodzenia. W końcu zaczął pić. Stał się alkoholikiem bez serca. Bił mnie i mamę. Bałam się go, ale to nadal był mój ojciec. Dnia 27 czerwca wsiadł po pijaku do samochodu po kolejnej nieudanej próbie znalezienia pracy. Wpadł w poślizg, a wielki bilboard spadł na jego samochód. Zginął na miejscu. To brzmi niedorzecznie, ale to prawda. Tamten dzień był moim najlepszym, ale i najgorszym dniem w życiu. Straciłam ojca, lecz w końcu się od niego uwolniłam. Dzień pogrzebu pamiętam jakby to było wczoraj. Nie przyszło zbyt wiele osób. Mama płakała w moje ramię, a ja stałam jak słup soli i nie okazywałam żadnych uczuć. Wtedy przysięgłam sobie, że będę lepsza od ojca. Brak jego osoby w moim życiu i mamy, sprawił, że zamknęłyśmy się w bańce. Nie dopuszczałyśmy do nas nikogo. A jednak. W moim życiu pojawił się brunet o zielonych oczach. Nie sądziłam, że zmieni moje nastawienie do świata i mnie samą.
            Włączyłam radio i zajęłam się przygotowaniem śniadania. Akurat leciała moja ulubiona piosenka Arctic Monkeys-Old Yellow Bricks. Zaczęłam tańczyć i się wydurniać. Jak zwykle spaliłam omlety (#takbardzoja).

*Dzwonek sms'a*
~Alice~
-co powiesz na małe zakupy? xoxo

~Do Alice~
-z tobą? zawsze. o której? xoxo

~Alice~
-za 30 min. w Starbucks'ie? xoxo

~Do Alice~
-Jasne. tylko sie nie spóźnij. xoxo

Żeby dotrzeć do Starbucks'a potrzebowałam 15 minut, więc miałam trochę czasu, by w końcu coś zjeść. Zrobiłam tosty z Nutellą, porwałam gruszkę i wrzuciłam ją do torby. Zabrałam jeszcze pieniądze i poszłam założyć moje białe converse. Zamknęłam dom i ruszyłam w stronę umówionego miejsca. Po 10 minutach siedziałam już przy stoliku. Dzisiaj byłam wyjątkowo szybko. Jak nie ja *xD*. Zamówiłam moje ulubione mocha frappe ♥

 i czekałam na Al, która była już spóźniona 10 minut. Czyli nic nowego. Zawsze musi mieć wielkie wejście(w tym momencie chodzi o drugą autorkę xD tak Caroline o ciebie :) ) Kelner przyniósł moje zamówienie i zaczęłam delektować się smakiem mojej kawy.




Cześć miśki :) pewnie większość "direkszoners" pada na zawał, bo dzisiaj była premiera do SMG <3 według mnie to najlepszy teledysk jak dotąd ♥ A teraz przejdźmy do rozdziału. Według mnie jest taki trochę za bardzo smutny. Jednak nie bójcie się xD niedługo akcja się rozwinie i będzie mega śmiesznie.
Więc do następnego rozdziału, który wstawi dla was Kinga. 
See you!


~~czytasz=komentujesz    to bardzo motywuje :)

sobota, 18 października 2014

Rozdział 1


Gdy już myślałam, że nic mnie nie uratuje usłyszałam zachrypnięty głos.
- Luke, Mike. Co wy tu, kurwa, robicie?
- Chcemy się zabawić Styles.
Styles, chyba już gdzieś słyszałam to nazwisko.
- Zostawcie ją, kurwa.
- Ale szefie...
- Zostawcie. Ją. Teraz.
Niechętnie odsunęli się ode mnie. Od razu zsunęłam się na ziemię. Byłam wyczerpana i cholernie się bałam.
- Dobra. Chodź Mike.
Słyszałam jak powoli się oddalają. Poczułam ulgę, ale nadal się bałam.
- Mała, wszystko OK?
- T-tak... - odpowiedziałam niepewnie.
Podał mi rękę i powiedział "Chodź kochanie". Ujęłam ją ostrożnie i wstałam. Zachwiałam się, ale nie upadłam. Poczułam duże dłonie na moich biodrach.
- Nie tak szybko, piękna.
Spaliłam buraka jak na mnie przystało.
- Puść mnie. Sama potrafię wrócić do domu.
- Na pewno?
- Tak.
- Jednak myślę, że nie - odpowiedział z chytrym uśmieszkiem na malinowych ustach i, o dziwo, puścił mnie. Mimowolnie się zachwiałam. - Mówiłem - odparł zadowolony z siebie.
- Odwiozę cię, piękna.
- Nie musisz...
- Ale chcę.
Uparty dupek, pomyślałam. W końcu zgodziłam się i zostałam poprowadzona w stronę czarnego Range Rover'a. Otworzył mi drzwi, a ja zajęłam miejsce pasażera. Obszedł samochód i usiadł obok mnie za kierownicą.
- To gdzie cię podwieźć, mała?
- Na Sunny Street 231.
Jechaliśmy w milczeniu. W końcu Styles przerwał ciszę panującą w samochodzie.
- Jak ci, kochanie, na imię? - Spytał zerkając na mnie. Wzdrygnęłam się, byłoby milej, gdyby nic nie mówił, a tym bardziej pytał.
- Charlie - powiedziałam nie patrząc na niego. - A ty?
- Mega seksowny Harry Styles, bóg wszystkich kobiet, przystojny...
- I do tego bardzo skromny - przerwałam mu, a on się szeroko uśmiechnął.
- Oczywiście skarbie - urwał po czym lekko obrócił głowę i na mnie spojrzał. - Powiedz mi coś o sobie - wyczułam jego stanowczy ton i wiedziałam, że nie opuści.
- No więc - westchnęłam. - Mieszkam w LA od 3,5 roku. Kocham taniec i bieganie. A moje włosy są naturalnie brązowe - leciutko wykrzywiłam usta unosząc ich kąciki do góry.
Uśmiechnął się szeroko, a w jego policzkach "ukazały się" słodkie dołeczki. Mrugnął do mnie zalotnie. Zarumieniłam się. Zauważyłam, że w jego towarzystwie bardzo się rumienię i cały czas szczerzę jak głupia. Nie zdarza mi się to zbyt często. Coś jest nie tak.
Spuściłam głowę, aby nie zobaczył moich różowych policzków.
- Mhm. No to może teraz ty opowiesz mi coś o sobie? - spytałam lekko podnosząc wzrok na Harry'ego. 
- Hm.. Oh, jesteśmy już na miejscu - wyjrzałam przez okno. Rzeczywiście, byliśmy już pod moim białym domem.
- Dzięki za podwózkę - powiedziałam i otworzyłam drzwi. W tym samym momencie poczułam ciepłą rękę na moim nadgarstku i lekkie pociągnięcie do tyłu. Usiadłam z pytającym spojrzeniem patrząc na lokatego. Patrzył mi prosto w oczy, a po chwili nachylił się ku mnie i pocałował w policzek. Świat się zatrzymał, ale szybko wróciłam na ziemię. Wyszłam z samochodu, zatrzasnęłam za sobą drzwi i truchtem pobiegłam do domu. Czułam palący żar moich policzków.

***
Wieczorem


Po szybkim prysznicu, przebrana w piżamkę wskoczyłam do łóżka i weszłam na twarzoksiążkę (Fb) i instagrama. Oczywiście nic nowego, pomyślałam znudzona. Odłożyłam komputer i sięgnęłam po mojego Iphone'a. Weszłam na twittera.
- Przybyło mi obserwujących! Jej! - powiedziałam, szczęśliwa, do siebie. I zamarłam. Jednym z nich był Harry Styles. Ten sam Styles, który uratował mi życie i odwiózł do domu, nie wspominając już o buziaku w polik. Zarumieniłam się na to wspomnienie. Weszłam na jego profil. Znowu zawał. Ten Harry ma 22 miliony obserwatorów. No normalnie szok. Leżę i nie wstaję. Zaczęłam przeglądać jego tablicę. Dowiedziałam się, że należy do brytyjsko-irlandzkiego boysbandu popularnego na całym świecie. Oczywiście ja jak zwykle nie poinformowana. Ale dlaczego mi nie powiedział, że jest sławny, że należy do jakiegoś zespołu? Dziwne. Położyłam się i odłożyłam telefon na szafkę nocną. Śniłam o szmaragdowych oczach wpatrujących się we mnie i czekoladowych lokach muskających moje poliki.



A więc mamy Pana Mega Seksownego XD


Czytasz = komentujesz, to bardzo motywuje :)))


sobota, 11 października 2014

Prolog


Jak co dzień wstałam o piątej rano, by pobiegać. Umyłam się, ubrałam w czarną bokserkę, spodenki i buty nike. Po cichu zeszłam po schodach do kuchni. Zabrałam gruszkę i wyszłam z domu. Najpierw zrobiłam rozgrzewkę przy pobliskim drzewie, a potem pobiegłam w stronę plaży. Uwielbiałam tam biegać. Plaże w LA były cudowne. Nawet o tak wczesnej porze roiło się tam od ludzi. Pobiegła wzdłuż plaży, jednak uznałam, że dzisiaj urozmaicę sobie trochę czas. Skręciłam w drogę pomiędzy dwoma blokami i pobiegłam ulicą do pobliskiego parku. Gdy biegłam parkową aleją zobaczyłam dwóch mężczyzn. Patrzyli się na mnie pożądliwym wzrokiem. Przyśpieszyłam. Zaczęli biec za mną. Znów przyśpieszyłam. 
-Hej śliczna. Zatrzymaj się.
Zaczęłam biec jeszcze szybciej.
-Nie udawaj niedostępnej.
Po tych słowach  poczułam, że ktoś złapał mój nadgarstek. Obróciłam się. Przede mną stało dwóch facetów. Pewnie nawalonych w trzy dupy. 
-Może się zabawimy, śliczna?
Bałam się. Cholernie się bałam. Próbowałam wyszarpnąć rękę z uścisku, ale ten facet był stanowczo za silny.Już otwierałam buzię, by krzyknąć po pomoc, lecz przygwoździli mnie do drzewa i zatkali usta.Byłam w pułapce. Łzy samowolnie zaczęły spływać po moich policzkach. Więc tak miałam skończyć? Pobita i zgwałcona w jakimś parku? Jestem silna- pomyślałam. Podczas nieuwagi jednego z nich zamachnęłam się nogą i trafiłam w krocze faceta z czarnymi włosami. Wyrwałam się im i zaczęłam uciekać. Jednak chwila wolności nie potrwała długo. Poczułam silne szarpnięcie i znów zostałam przygwożdżona do drzewa.
-Lubię takie dziewczyny jak ty, suko.
Zaczęli mnie obmacywać. Mimowolnie łzy opuściły moje oczy. Próbowałam być silna,wyrywać się, ale co mogła zrobić szczupła dziewczyna w porównaniu do dwóch umięśnionych facetów? Nic. Czułam się bezradna.


~~czytasz=komentujesz :) to bardzo motywuje



czwartek, 9 października 2014

Kilka słów wstępu

Cześć wszystkim. Tu jedna z autorek, której imię brzmi Kinga (Caroline W.). W tym poście chciałabym Was zorientować w temacie tego bloga. Będzie to opowiadanie/fanfiction, nie tłumaczenie. Z moją przyjaciółką Izą (Avalon) piszemy opowiadanie, które za namową osób trzecich, zdecydowałyśmy się publikować. W roli głównej będzie Harry Styles i Barbara Palvin, czyli jak większość fanfików będzie o Harry'm, z tym że One Direction istnieje i ma się dobrze, a Hazz i reszta chłopaków nie są wytatuowani od stóp do głowy.
Rozdziały będą pojawiać się w każdą sobotę, o ewentualnych zmianach czy opóźnieniach będziemy informowały TU lub na naszych Twitter'ach.
Iza Twitter - @Izrafiela
Kinga Twitter - @kinga_xd1


Witajcie kochane dzióbki. Tutaj druga z autorek :) Właściwie to Kinga napisała już o wszystkim, więc ja tylko dodam, że będzie to nietypowe ff. Prawie w każdym rozdziale będą krótkie przerywniki. Czasem głupie i od czapy lecz mogą się pojawić także takie które wniosą dużo do wyobrażenia sobie danej sytuacji (tak wiem, że większość osób pewnie nie wie o co mi chodzi, ale co tam JOLO) A i jeszcze jedna sprawa. Zapomniałam się przedstawić xD Tak więc jestem Avalon, Prywatnie Iza bądź Bogdan. Jak kto woli :D
A i jeszcze coś xD Rozdziały będą dodawane na zmianę, czyli Prolog dodam ja, natomiast 1 rozdział Kinga i 2 znowu ja itd.
Jeśli będziecie mieli jakieś pytania dotyczące nas bądź tego blog'a, pogody i innych dupereli, albo gdy będziecie chcieli z nami po prostu porozmawiać to piszcie na tt bądź w komentarzach :) na pewno odpowiemy :D
PS my nie gryziemy...my połykamy w całości :)