czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 5

Gdy dotarłam do domu było już ciemno. Zjadłam kolację i wzięłam dłuuuuugą kąpiel. Kiedy wyszłam z wanny ubrałam się w piżamę i rzuciłam się na łóżko. Chwyciłam mojego laptopa i weszłam kolejno na facebook'a i twitter'a, a potem zaczęłam oglądać film, który nakazała mi obejrzeć Al: "This is us" o zespole One Direction. Podczas oglądania tego filmu uśmiałam się jak nigdy. Dzięki niemu mogłam lepiej poznać chłopaków i w końcu *o zgrozo* nauczyłam się, który to Louis, a który to Liam. 

***
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju przez niezasłonięte okno. Dlaczego ja go nigdy nie zasłaniam? Przetarłam oczy i poszłam otworzyć drzwi od balkonu. Zeszłam na dół i jak co dzień przeczytałam wiadomość od mamy. Zrobiłam sobie śniadanie, w którego skład wchodziły tosty z dżemem, sok pomarańczowy, jabłko i kawa. Jadłam je na tarasie. Było dzisiaj wyjątkowo ciepło. Po przepysznym śniadaniu w podskokach ruszyłam do mojego pokoju. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam się w czarne, krótkie spodenki, białą koszulkę na ramiączkach z logiem Ramones, białe krótkie Converse i wianek ze sztucznych stokrotek. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Stanęłam na środku pokoju i stwierdziłam, że nie mam co robić. Zeszłam do salonu i włączyłam jakąś stację dla nastolatek.Akurat leciał jakiś program, gdzie różowa landryna przeprowadzała wywiad z jakimś zespołem. Oczywiście tym zespołem było One Direction. Po tym jakże interesującym wywiadzie wzięłam torbę, schowałam do niej telefon i portfel. Zamknęłam dom i poszłam w stronę mojego ukochanego Starbucks'a. Gdy dotarłam na miejsce zamówiłam to co zwykle i usiadłam przy stoliku koło okna. Rozkoszowałam się moją kawą, kiedy usłyszałam, że ktoś mnie woła.Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętą Al. Przywitałyśmy się buziakiem w policzek. Poszła coś sobie zamówić  dołączyła do mnie. Zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim. Wymieniłyśmy się najświeższymi plotkami. Trochę dziwiło mnie jej zachowanie. Była jakby nieobecna. Cały czas spoglądała w stronę okna. Musiałam 10 razy powtarzać jej jedno zdanie, by do niej dotarło to, co mówię!!! W końcu się poddałam. Opcje były dwie, no dobra trzy:
a) ktoś umarł
b) się biedna zakochała     albo
c) dobra, nie ma c, ale to tak fajnie brzmi xD
Więc jak prawdziwa przyjaciółka spytałam się tej niedojdy o co chodzi. Oczywiście się zarumieniła. Głupia. Westchnęłam przeciągle i powiedziałam- Tylko nie punkt b.
Ona tylko pokiwała głową. Normalna przyjaciółka cieszyłaby się, ale nie ja xD. Ja normalna nie jestem.
-Kim jest ten nieszczęśnik?-podpytałam ją, obojętnie mieszając swoją kawę.
-Więc...-nie, nie, Nie, NIE. Zaczęła przeciągać odpowiedź. To bardzo źle. Bardzo, bardzo.- znasz go.Jest ciemnej karnacji. No i jest mega słodki i seksowny- poruszyła sugestywnie brwiami i oblizała usta. Wybuchłam śmiechem. Al po chwili do mnie dołączyła. No cóż. Wszyscy w kawiarni zaczęli się na nas dziwnie patrzeć. Olałyśmy to jak zawsze. YOLO! Miałam za mało informacji, by ogarnąć osobę do której moja kochana siostra żywi tak wielkie uczucie. Czasami jej nie ogarniam. Dwa dni temu stwierdziła, że weźmie ślub z Zack'iem Efron'em, bo jest mega sexi, a teraz? Znów szykuje się na łowy. Oj, to niedobrze. Bardzo, ale to bardzo niedobrze. Stwierdziłam, że za często używam słów "nie" i "dobrze". To bardzo niedobrze.
Wracając do mojego jakże interesującego życia- upiłam łyk kawy xD. Usłyszałam dobrze mi znany dzwonek*czasem mi się śni po nocach, ale to szczegół*- "Happily".
Gdy Al spojrzała na ekran swojego iPhon'a od razu się uśmiechnęła i zarumieniła. Chciała odebrać, ale ja byłam szybsza. Zabrałam jej telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Zayn Malik. Oooo jak słodko. Odebrałam obserwowana przez oczy Al, które, no cóż pozytywnie nastawione nie były. Usłyszałam zachrypnięty głos Zayn'a- Cześć piękna.
Zachichotałam.
-Cześć ogierze.- odrzekłam uwodzicielsko- Czy to w twoim płaskim tyłeczku jest zakochana moja przyjaciółka?
Pierwsze co usłyszałam to krzyk zaprzeczenia i słowa- Mój seksowny tyłeczek wcale nie jest płaski. On jest puszysty i bardzo jędrny.
Wybuchłam śmiechem i oddałam telefon prawowitej właścicielce, która ładnie mówiąc, wyglądała jak dojrzały buraczek na polu. Al nieśmiało przywitała się z chłopakiem i zaczęła z nim rozmawiać. Chyba o koncercie, ale pewna nie jestem. Zapłaciłam za swoją kawę i pożegnałam się z nadal gadającą przez telefon Al. Wyszłam z kawiarni i udałam się w stronę dzielnicy projektantów.  



~~czytasz= komentujesz    to bardzo motywuje :))))

Rozdział z baaaaaaardzo dużym opóźnieniem, ale jest :)))
Jutro pojawi się kolejny, już 6. rozdział. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz